7.08.2014

Gdy nadchodzi ten czas... - Rozdział Drugi: Rąbek Tajemnicy

"Przyjaźń wypływa z wielu źródeł, 
z których największym jest szacunek" 
~ Autor nieznany, źródło... zapomniane?

     Był wściekły. Wcale nie chciał tu być. W tej chwili myślał tylko o tym jak uciec, chociaż i tak wiedział, że to nigdy się nie uda. Przecież wszyscy go tu pilnują. Wiedzą, że to "ten chłopak". Zamkną go na klucz, a do szkoły będą prowadzić na smyczy. Tak, takie teraz ludzie mają podejście do sierot. Nie potrafią okazać im ani odrobiny współczucia, tylko tępią niczym dziwaków.
     Nie pchał się do listy jak cała reszta. Mało interesowała go to, z kim będzie dzielić pokój.
     Wreszcie odczytał, że zamieszka na piętrze, w pokoju numer pięć, razem z Davidem i Rico. Nie miał zdania na ich temat, w końcu ich nie znał, ale nastawienie do całej sytuacji sprawiło, że wcale nie miał ochoty poznawać.
     W końcu z braku jakichkolwiek zajęć postanowił podreptać na górę. Przecież i tak musiał tam wejść. Nie chciał przecież spać na korytarzu. A nawet gdyby chciał i tak by mu nie pozwolili.

     Jego współlokatorzy już od dawna siedzieli w pokoju. Zdążyli się nawet dosyć dobrze poznać. Okazało się, że mają podobne zainteresowania. Dodatkowo obydwoje mają nieciekawie wspomnienia związane z relacjami damsko-męskimi. Nawet nie zauważyli wchodzącego blondyna. Początkowo stwierdził, że to nawet dobrze. Zostawi bagaże i wyjdzie pozostając niezauważony.
 - Hej, jestem Seth. - postanowił się jednak przywitać. Dalej postępował zgodnie z planem.


     Wpadła do pomieszczenia. Wręcz kipiała energią. Nie mogła się doczekać, aż pozna swoją nową "łóżkową sąsiadkę". Uwielbiała zawierać nowe znajomości, a taki akademik to wręcz idealna do tego okazja. W końcu będzie spędzać z tymi ludźmi dwadzieścia-cztery godziny na dobę.
     Runęła na łóżko i jeszcze szerzej się uśmiechnęła. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Nie miało żadnych znaków szczególnych. Po bokach stały dwa łóżka, obok puste szafki, a po środku stary, brunatny dywan, który zdaniem Mili szpecił całą sypialnie. Pomyślała, że warto byłoby go zwinąć, ale aktualnie nie miała na nic siły.
    Usłyszała ciche pukanie. Cichutko zaprosiła osobę do środka. Była prawie pewna, że to jej współlokatorka.
     W drzwiach pojawiła się smukła, średniego wzrostu brunetka. Miała na sobie niebieską tunikę sięgającą do bioder i zwykłe szare getry. Uśmiechnęła się do dziewczyny. Ta odwzajemniła gest.
 - Iva. - przedstawiła się i wyciągnęła rękę w stronę dziewczyny, która ją uścisnęła.
 - Mila. - blondynka również wypowiedziała swoje imię i ponownie pokazała swoje zęby.
     Przebywały już w pokoju od kilkunastu godzin. Atmosfera była tak gęsta, że można było kroić ją nożami. Obydwie dziewczyny nie wiedziały czy powinny się odzywać. Nawet Mila, z natury ogromnie gadatliwa, postawiła na milczenie. Nowa koleżanka budziła w niej pewnego rodzaju nieśmiałość.
     Nastała pora kolacji. Dziewczyny razem zeszły do jadalni. Do tej pory wymieniły tylko kilka krótkich zdań, z których i tak nie dowiedziały się zbyt wiele o sobie nawzajem.
     W pomieszczeniu siedziało już kilka osób. Iva przyjrzała się im dokładnie.
  Pierwsza dziewczyna uśmiechała się bardzo szeroko, odrobinę nie naturalnie. Widać było, że strasznie zależy jej na zawarciu nowych znajomości. Być może starała się nawet za bardzo. Nie można było stwierdzić, że jest brzydka, ale nie wyróżniała się. Mrużyła delikatnie oczy. Zajęła miejsce naprzeciw okna.
     Obok niej siedziała szatynka, która na pierwszy rzut oka była jej zupełnym przeciwieństwem. Dało się zauważyć, że pobyt tutaj jest jej zupełnie obojętny. Iva przyjrzała się jej oczom. Były bardzo duże i przyciągały uwagę.
     Jednak to nie one zwróciły największą ilość uwagi dziewczyny. Wzrok zawiesiła na chłopaku który nerwowo obgryzał paznokcie. Miała wrażenie, że stara się na zwracać na nią uwagi, ale i tak co chwilę na nią spoglądał. Zupełnie jakby zbrudziła twarz. Postanowiła się tym nie przejąć i zajęła miejsce obok. Mimo to przez cały czas czuła na sobie jego wzrok.

 - No więc, przedstawicie się? - brunetka siedząca w rogu spróbowała zachęcić wszystkich do nawiązania kontaktu. Mimo to, nikt się nie odezwał. - Ja jestem Camila. - w końcu postanowiła, że rozpocznie, Pomyślała, że tak zmotywuje resztę do jakichkolwiek działań. Wreszcie padło ciche 'Maddie'. Wzrok wszystkich z Camili przeniósł się na inną dziewczynę.
 - Wszyscy już są? - krzyknął ktoś z kuchni. Wszyscy rozpoznali w niej kobietę, która ich powitała. W odpowiedzi kilka osób wzruszyło ramionami. Nie mieli pojęcia ile osób powinno się zjawić. Przecież nie znali się jeszcze. - No dobrze, widzę, że brakuję jednej osoby. - kontynuowała po policzeniu wszystkich. - Ale myślę, że możemy zacząć. No więc tak, ja mam na imię Ava, będę się wami zajmować, prać i gotować. - wszyscy słuchali jej z uwagą. Później nadeszła pora aby wszyscy po kolei wypowiedzieli swoje imię.
     Wreszcie wszyscy zabrali się do jedzenia. Trzeba było przyznać, że kolacja była naprawdę smaczna.
     W pewnym momencie do sami wszedł chłopak. Wszyscy zamilkli.
 - Co? Nigdy się nie spóźniliście? - wysyczał i z ponurą miną zabrał się do jedzenia.
     W tym momencie już wiedziała, że to on. Te same oczy, ten sam ton. Jednak ludzie się nie zmieniają.


No... Nie wiem co o tym myśleć. Nie do końca wiem dlaczego tak ciężko mi się to piszę. Mam pomysł, ale... No po prostu nie potrafię opisać tego w odpowiedni sposób. Cóż, może wraz z następnym rozdziałem odwiedzi mnie wena. Życzcie powodzenia :-) 

Aga ♥

1 komentarz:

  1. To jest świetne :)
    W kilku krótkich fragmentach, potrafisz zmieścić tyle... wszystkiego. Wstawiasz malutki kawałek, a ja już wiem, jaki określona osoba ma charakter. To jest super :D
    A i nie martw się z tą weną. Ja też tak mam, że w sumie, to wiem, co chcę napisać, ale jak już pisze to... coś jest nie tak...
    Może to przez wakacje? Nie mamy siły za wiele myśleć :P

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy