26.07.2014

Kiedy zgasło słońce - Chapter 4




I'm wide awake
And now it's clear to me
That everything you see
Ain't always what it seems 


- Tu masz mój numer – powiedziała Anabel wyciągając w moją stronę rękę z małą, złożoną na pół kartką. - Zadzwoń, jak będziesz się chciał umówić.
Miała na sobie krótkie, czerwone spodenki i białą bluzkę na krótkim rękawku. Długie, proste brązowe włosy związała w kitka, żeby nie przeszkadzały jej podczas zajęć sportowych. Musiałem przyznać, była  ładna. Choć... bez przesady.
Uśmiechnąłem się i zbliżyłem jeszcze trochę do brunetki.
- Po co dzwonić? Umówmy się teraz – zaproponowałem i nim zdążyła cokolwiek zrobić, przycisnąłem ją do ściany i pocałowałem. Staliśmy tak kilka minut, aż się odsunąłem i spojrzałem na nią z uśmiechem na ustach. Ona również się uśmiechała, a jej twarz zmieniła kolor na bardziej różowy. Szybko się wyprostowała i położyła rękę na biodrze, przechylając przy tym głowę.
- Czyli o szóstej pod główną bramą?

I w tym momencie zadzwonił dzwonek. Z ociąganiem odsunąłem się od dziewczyny i jeszcze raz posłałem jej pełen zadowolenia uśmiech.
- Do zobaczenia – rzuciłem odchodząc w stronę sali od francuskiego. Musiałem przyznać, że już całkiem sprawnie poruszałem się po korytarzach. Wiedziałem gdzie jest jaka sala, gdzie przesiadują na przerwach nauczyciele... Prawie jak w domu. Prawie.
Wciąż miałem ogromną ochotę wrócić do Stanów. „Ludzie stąd nigdy nie będą mi tak bliscy, jak ci z Portland” myślałem. Nic na to nie mogłem poradzić. A jednak, chciałem dowiedzieć się, co takiego ukrywała przede mną moja matka. Jakim cudem, tak szybko zdołała załatwić mi naukę w tak prestiżowej szkole, biorąc pod uwagę, że nie mieliśmy zbyt wielkich oszczędności. To nie mogło być wyłącznie szczęście. Ono już dawno nas opuściło.

Idąc pustym korytarzem myślami byłem już na randce, która czekała mnie po lekcjach. W normalnych warunkach, zabrałbym dziewczynę do domu kumpla. Ale wtedy nie miałem takiej możliwości. Musiałem wymyślić coś innego. „Gdzie chodzą ludzie z tej szkoły?” Nie, żeby mi jakoś specjalnie zależało... Wolałbym jednak, żeby nikt nam nie przeszkadzał.
Nagle poczułem, jak ktoś opiera się na moim ramieniu.
- Zdajesz sobie sprawę, że zabierasz mi wszystkie potencjalne kandydatki na randkę?- powiedział Jerome z poważną miną, ale nawet na mnie nie spojrzał. Wyczułem, że żartuje, więc postanowiłem zagrać w jego grę.
Uśmiechnąłem się pod nosem i również na niego nie patrząc odpowiedziałem:
- Dla Ciebie, to tylko przewidywana możliwość, a dla mnie realna przyszłość. W dodatku niezbyt odległa.
Od początku dobrze gadało mi się z Jeromem. „Nadawaliśmy na podobnych falach”, jak to mówił jeden koleś z mojej starej szkoły. W pewien sposób, Jerry przypominał mi Joey'a. Był wyluzowany. Lubił się zabawić. A jednak nie miał tego czegoś, przez co wszystkie dziewczyny rzucałyby mu się na szyję.
Może chodziło o Alfiego? Chłopak był jak trochę nierozgarnięty cień blondyna i łatwo mi było wyobrazić sobie, że to on odstrasza wszystkie laski.
Clarke spojrzał na mnie spod przymrużonych powiek, po czym roześmiał się gromkim śmiechem. Zaraz do niego dołączyłem i już po chwili obaj staliśmy na środku korytarza nie mogąc się uspokoić. Nasz śmiech roznosił się echem po całej szkole.
- Wiesz, lubię Cię, Miller. I dlatego mam dla Ciebie pewną propozycję.
- Nie załatwię ci dziewczyny – uciąłem. Miałem swoje zasady. Jeżeli koleś nie potrafi załatwić sobie panny, to nie mój problem. Nie ważne, jak bym go lubił.
- Nie o to chodzi. Mam na myśli interes. W grę wchodzi niezła kasa.
- I tak, pass.
Na chwilę zapadła dość niezręczna cisza, w czasie której Jerome mierzył mnie dokładnie wzrokiem, ale w końcu westchnął głośno, wzruszył ramionami i wydął usta.
- Nie to nie. Nie będę Cię do niczego zmuszał.
Ruszyliśmy w stronę sali, choć do dzwonka zostało jeszcze trochę czasu. Szkoła była już prawie pusta, bo tylko nieliczni mieli tego lekcje do późna. Normalnie, pewnie już by mnie nie było, ale biorąc pod uwagę, że nie miałem żadnych większych planów stwierdziłem, że równie dobrze, mogę ten czas spędzić na nicnierobieniu w szkole.
Wolnym tempem minęliśmy z Clarkiem kilka zakrętów, szafek i drzwi, aż w końcu przystanąłem i niby od niechcenia oparłem się o ścianę.
- Mam jedno pytanie – zacząłem najbardziej obojętnym tonem, na jaki było mnie stać. Blondyn spojrzał na mnie spod uniesionych brwi, ale nie odezwał się.
Stał przede mną, z rękami w kieszeniach obrzydliwych, granatowych spodni, z bordową marynarką przewieszoną przez ramię i idealnie białą, luźną koszulą z podciągniętymi rękawami do łokci. Włosy, jak zawsze miał w starannym nieładzie. Przez ułamek sekundy pomyślałem, że wygląda jak wyrwany z jakiegoś pisma o modzie męskiej, ale szybko odepchnąłem od siebie tę myśl.
- Dokąd się tu chodzi po szkole? Przecież nie przyprowadzacie dziewczyn do akademika. Zwłaszcza, że pokoje są dwuosobowe.
Jerome westchnął, zamyślił się na chwilę, po czym obojętnie wzruszył ramionami.
- Zależy czego oczekujesz.
- Dobrze wiesz, czego.
- W taki razie pogadaj z Fabianem i przyprowadź ją do domu. Nikt się raczej nie będzie dziwić. Z resztą, czemu tak się przejmujesz? Słyszałem, że byłeś z jedną nawet w sali od angielskiego. Mam tylko nadzieję, że nie na którejś z ławek.
Uśmiechnąłem się na tamto wspomnienie. Tak. Jerome miał rację. Czym się martwiłem? Przecież jestem Eddie Miller. Nie ważne co zrobię i gdzie ją zabiorę. Będzie szczęśliwa, że wybrałem właśnie ją, a po powrocie, pochwali się koleżankom ze swojego akademika.
Już miałem coś odpowiedzieć, kiedy za drzwiami obok których stałem usłyszałem głos pana Sweeta.
- To nie jest takie proste, Sussan. On nie jest jak inni uczniowie... Są z nim same kłopoty. Mogłaś mnie uprzedzić... Nie, nie obwiniam Cię. Po prostu mówię... Dobrze, zajmę się tym... Tak, spróbuję... Do usłyszenia i …
To było bardzo dziwne. Sussan... Czy dyrektor właśnie rozmawiał z moją matką? Jakie były szanse, że nie tylko moja matka ma tak na imię? Jak bardzo małe były na to szanse? Drugie pytanie: Dlaczego to brzmiało, jak rozmowa dwójki cholernych znajomych, a nie dyrektora z rodzicem? Czy to możliwe, że oni się znali? Że to pan Sweet, dyrektor tej dennej, przyprawiającej mnie o depresję szkoły, załatwił mi naukę tutaj na prośbę mojej matki? A nawet jeśli, dlaczego matka po prostu mi o tym nie powiedziała?
To był ten moment, na który czekałem. Miałem jakikolwiek punkt zaczepienia w związku mojego „śledztwa”, a to sprawiło tylko, że miałem jeszcze więcej pytań bez odpowiedzi. Co jak gadam? Miałem same pytania bez odpowiedzi.

Po powrocie z randki z Amandą... A może Allison? W każdym razie czułem się jednocześnie niemożliwie zmęczony i wypoczęty jak nigdy. Pomijając fakt, że dziewczyna była nudniejsza od lekcji chemii i kompletnie bez charakteru, można powiedzieć, że dobrze się bawiłem.
Od razu skierowałem się do kuchni po coś do jedzenia, bo ominął mnie obiad, a czułem, jak mój żołądek, z głodu, zawiązuje się w ciasny supeł. Od grzałem pyszności Trudy, do szklanki nalałem sobie resztę świeżego soku i ruszyłem do jadalni.
Zaskoczyłem się, widząc tam Ninę która, tak jak ja, dopiero jadła obiad. Usiadłem obok niej, na miejscu Fabiana i spojrzałem w jej stronę lekko unosząc brew.
- Zasiedziałam się w bibliotece – wyjaśniła i uśmiechnęła się do mnie przyjaźnie. Nie mogłem powiedzieć, że nie była ładna. Miała śliczne, kasztanowe loki, które zazwyczaj tylko lekko spinała, by nie opadały jej na oczy. Często się uśmiechała, ale była dość nieśmiała. Nawet względem reszty domowników. A mimo to, większość z nich często patrzyło na nią... z czymś, co przypominało mi szacunek? Tak mi się przynajmniej wydawało. Choć było to dość dziwne. Kolejna zagadka. No, ale była dziewczyną Fabiana. (Nie miałem pojęcia, jak gość to zrobił ) Nie przepadałem za nim, ale nie podrywam zajętych dziewczyn. Co innego, jeżeli same padną mi w ramiona, ale Nina nie wyglądała mi na kogoś takiego.
- Wiesz, w końcu nie skończyliśmy wczoraj rozmawiać... - zacząłem popijając kawałek mięsa napojem.
- Tak. - uśmiechnęła się brunetka – Amber potrafi być naprawdę... zajmująca.
Nie mogłem się nie zgodzić. Choć wolałem nie narzekać na najlepszą przyjaciółkę dziewczyny. Mogłaby to źle zrozumieć, albo komuś powtórzyć, a wtedy miałbym lekkie kłopoty.
- A więc jesteś z Salt Lake? - podjąłem – Jak tam jest?
- Bardzo przyjemnie. Przede wszystkim rzadko pada tam deszcz. Choć bywają dość chłodne dni. Ale kiedy świeci słońce i można się położyć w ogródku, na świeżo podlanej trawie, wokół ćwierkają ptaki... Tam jest naprawdę cudownie. Przez cały rok. I nawet kiedy jest stosunkowo chłodno, wszyscy uwielbiają jeździć nad jezioro... Po prostu, żeby tam posiedzieć. Choć oczywiście mało jest osób, które nie chcę wchodzić do wody, nawet podczas deszczu. - zaśmiała się. Z jej opisu wynikało, że to faktycznie świetne miejsce. Z łatwością mogłem sobie wyobrazić samochód pełen ludzi w moim wieku, jadących pustą drogą na plażę. Wieczorne ognisko nad brzegiem wody. Nocne kąpiele. Biwaki.
- Brzmi cudownie. Aż chciałoby się tam pojechać na wakacje. - odparłem z uśmiechem – Pewnie nie możesz się doczekać, żeby tam wrócić?
Nagle Nina lekko spochmurniała. Wbiła wzrok w swój talerz i w zamyśleniu jeździła widelcem po w połowie już pustym naczyniu.
- Sama nie wiem... Chyba tak. - zaczęła cicho, nie podnosząc wzroku – Kocham tą szkołę i ludzi tutaj, ale... poza tym, nic mnie tu nie trzyma, prawda? Tam, mam rodzinę, starych znajomych. Tu mam tylko ten dom. A i to tylko do rozdania dyplomów.
Rozumiałem ją. Mnie, nie trzymało tam kompletnie nic. Najbardziej na świcie chciałem wrócić do domu, do rodziny, do przyjaciół. Ale choć spędziłem tam tylko trzy tygodnie, zdążyłem się w pewien, niewielki, sposób przywiązać. Na pewno nie tak jak ona, bo przecież, ona miała tam najbliższych przyjaciół. Miałam tam chłopaka. A za jakieś dwa lata, musiała wybrać. Nie potrafiłem sobie wyobrazić, jak miałaby to zrobi. Ja pewnie bym nie potrafił. Ale też mnie to nie czekało.
Nagle z salonu dobiegł nas dźwięk czyichś kroków. Przy kanapie stał Fabian. Wpatrywał się w nas z miną męczennika. Zmarszczyłem brwi, czekając na jego słowa. Spodziewałem się, że będzie to coś niewyobrażalnie głupiego i się nie zawiodłem.
- A więc zamierzasz wyjechać? Dlaczego mi tego nie powiedziałaś?
Ninie wyraźnie odebrało mowę. Czułem, że nie powinienem się teraz odzywać, bo to sprawa między tą dwójką. Nie mogłem też wstać i po prostu wyjść, bo wyszłoby to niezręcznie. Tkwiłem więc między młotem a kowadłem. Żadne z nich nie chciało się już odezwać, więc panowała pełna napięcia cisza. Zerkałem to na brunetkę, to na mojego współlokatora i czekałem, aż któreś w końcu zabierze głos. Trwało to chyba całe wieki, bo w końcu nie wytrzymałem i zwróciłem się do Fabiana.
- Sądziłeś, że zostanie tu do końca życia? To w Stanach ma dom. Po co miałaby tu zostawać po skończeniu szkoły?
Znów zapadła cisza. Miałem tego dosyć. Wstałem od stołu i zamierzałem wyjść, kiedy usłyszałem cichy głos bruneta:
- A co ze mną? Co z nami, Nino?
Będąc już w kuchni usłyszałem stłumiony głos Niny.
- Fabian, ja... - nie dokończyła. Przez chwilę wydawało mi się, że usłyszałem jak płacze, ale nie byłem pewien, bo wychodziłem już na korytarz udając się do mojego pokoju.



     


Dlaczego tak ciężko jest mi pisać z perspektywy Eddiego? Praktycznie nie mam żadnych pomysłów, co mogłoby się wydarzyć... Beznadzieja -_- No ale... nie mnie oceniać, tylko wam :D Tak więc piszcie swoje uwagi. Przyznam się, że z lenistwa nie chciało mi się sprawdzać tego po raz tysięczny, więc bardzo możliwe, że są jakieś powtórzenia, coś jest nie do końca wyjaśnione i te sprawy... Piszcie! Do tego po raz pierwszy macie gify! Odzwyczaiłam się je dodawać (ノ◕ヮ◕)ノ*:・゚

12 komentarzy:

  1. Siemka ! ;3
    Na samym początku pogratuluję ci wyboru gifów. Świetnie pasują *u*
    Ciężko ci się pisze jego perspektywę ? Nie widać tego. Jak dla mnie prostym językiem , zajebiście napisane ; p
    Masz wielki talent i tego ci kurna zazdroszczę *^*
    Gdy Eddie opisywał wygląd Jerome'a to nie wiem czemu, ale od razu na myśl przyszło mi , że jest gejem *^* ; D
    Fajnie ,że zaprzyjaźnił się nawet z Jerrym. Podoba mi się także wątek z tą dziewczyną *^*Cieszę się ,że pokazałaś jego naturę w ten sposób ; d W bardzo powolnym tempie -czyli tak jak powinno być- dowiaduje się nowych rzeczy o dotarciu do szkoły itd.
    Fajny też wątek z Niną *U*
    Cudowny rozdział ! <3
    Co by tu jeszcze ? Jest kilka błędów - jakaś literka za mało , jakaś za dużo- , ale nie jest ich zbyt wiele. No , ale czegoś się musiałam uczepić !
    No i akcja nie toczy się ani za szybko , ani za wolno. Doskonale ! ;3

    Nowy szablon ? Prześliczny , ale muszę skrytykować. Trochę ciężko się czyta. Może tylko takiemu tępakowi jak mi. Ale tu mi wyskakuje coś z dołu , tu coś z góry itd. No i to mnie tak cholernie denerwuje ;-;

    To chyba tyle.. Nie ! Kiedy kolejny ?!
    Pozdrawiam ! <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem, czy dalej będę też dodawać gify, bo na prawdę ciężko było mi... znaleźć jakieś pasujące. Po prostu w głowie mi się wyświetlało np. jaką minę zrobiła Nina, ale za nic nie mogłam znaleźć nic odpowiedniego.

      Perspektywa Eddiego jest koszmarna! Nie wiem... może chodzi o to, że nie umiem myśleć jak chłopak? Ale głównie to jest to, że NIE MAM POJĘCIA co on może robić w "wolnym" czasie. Jak nakierować go do miejsca, w którym chcę, żeby był?
      Co do Jeroma... Musisz zauważyć, że ten opis pisałam JA. A ja mam mega jazdę na Eugena, bo on jest taki dhfjdhixdjfchjiodjci <3
      Ten fragment z Niną podoba mi się chyba najbardziej :D

      Wytyka najdrobniejszy błąd - Moja szkoła :P

      Mnie się ten szablon bardzo podoba. Jest taki słodziutki *-* So kawaii :D Faktem jest, że ciągle coś wyskakuje, ale to po prostu trzeba wiedzieć, gdzie ułożyć kursor :)

      A kolejny... Na kolejny sie trochę poczeka... Głównie dlatego że jest przezajebiaszczy ^^

      Usuń
    2. Twoja szkoła , no a jak ^^
      Uczę się od najlepszych *^*
      Khahahahahah no to by wyjaśniało zachowanko Eddiego. Czyli jednak nie jest gejem. Wyszło szydło z worka *U*
      A miałam taką nadzieję : c
      Patty całuje się z nauczycielem ,więc czemu on nie mógłby się interesować chłopakami ? Nie słuchaj mnie ;-;
      Wygaduję głupoty. Ale fajne głupoty.
      Co do gifów to się zgadzam. Ja mam bardziej tak gdy wymyślam jakąś postać. Potem nie mogę znaleźć osoby , która pasowałaby do mojego opisu ;-; Masakra.

      No ja wiem ,że na pewno będzie jak zawsze świetny , ale nie torturuj mnie i dodaj jak najszybciej ! ; d

      Usuń
  2. Eugene Forever !! <3

    A Pat i Pan Winkler to świetne połączenie! Kiedy jeszcze nikt nawet nie wiedział, że ma dojść ktoś nowy do obsady, JESTEM PRZEKONANA że ktoś próbował ich zesfatać. Przecież tak to wyglądało!

    Mój rozdział jest przewypasiony... Czytałaś kawałek *-*

    OdpowiedzUsuń
  3. Khahahahahaha szerio ? *U* ; p

    OdpowiedzUsuń
  4. Kocham tego twojego Eddiego! Jest po prostu taki jakiego sobie wyobrażałam gdy pierwszy raz go zobaczyłam w Tajemnicach Domu Anubisa.
    I masz u mnie ogromnego plusa za to że dałaś gif z Benem (masz zaszczyt poznać mojego mężna numer 3, który widnieje zawsze na mojej tapecie w telefonie ♥)
    Nie wiem co się kroi, że ''wywalasz'' Fabiana z Anubisa bo zawsze byłaś za tym, żeby był z Niną :D Myślę, że będzie z tego jakiś wielki wątek :)
    Brakuje w tym rozdziale Patrcii. Bardzo.
    Ale serio Pat i Winkler? Okej, pamiętam że leciała na jego Amber i któraś tam jeszcze dziewczyna i że jest na prawdę przystojny i nie jest stary (kurcze, przypomina mi Sweetsa z Kości). I to, że gdyby tak znaleźć wszystkie plusy to jestem w stanie Ci troszkę wybaczyć c:
    Chciałam się z tobą gdzieś spotkać ale kurcze cały lipiec byłam w i e s z gdzie, a teraz w sumie na resztę wakacji przyjeżdża moja kuzynka więc nie wiem jak to wypali :cccccc
    Miłych reszty wakacji :P

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja zawsze chciałam, żeby taki właśnie był Eddie. Szkoda, że nie potrafię tego dobrze opisać :P Nie ma pojęcia, co mógłby sobie myśleć taki chłopak!
      Ben jest boski! On jest moim mężem... nie wiem którym, ale w pierwszej dziesiątce musi się zmieścić :D
      Ja wywalam Fabiana? Nigdy w życiu. Fabina Forever and Ever <3
      Winkler i Pat to jest świetny pomysł, ja nw co ty chcesz :P A jeżeli to cię wkurza, to nie wiem, co mi zrobisz później... ^^
      Nieeee! My się musimy spotkać! Przede wszystkim po to, żebym Ci dała coś do przeczytania... a chcę ZOBACZYĆ twoją reakcję. My to ogarniemy. Kto jak nie my?

      Usuń
  5. Moje ogarnięcie sprawy: przeczytałam wcześniej, jak dodałaś i nie skomentowałam, a potem jeszcze zapomniałam, żeby to zrobić.
    Rozdział fantastyczny *.* Ach, perspektywa Eddiego :3 Trudno uwierzyć, że ciężko pisało ci się ten rozdział bo jest naprawdę interesujący :)
    Fabian według mnie za dużo histeryzuje. Przepełniony wiadomościami mózg chyba nie jest zdolny do prawidłowego myślenia w świecie miłości co? ^^
    Jak Łucja znalazłam parę literówek :D
    A szablon... to on był malutką przyczyną mojego braku komentarza. Po raz pierwszy czytałam to na tablecie, gdzie mi wszystko latało, zasłaniało litery, a komentarza w ogóle nie mogłam napisać. Na komputerze wygląda słodziutko, ale przynajmniej u mnie nie wyświetla się nagłówek, nie wiem czemu:/
    Jeszcze raz: wspaniały rozdział, masz genialny talent i bardzo lubię twój styl pisania ( chyba będę to kopiować na zakończenie każdego komentarza pod twoim opowiadaniem i tak się za każdym razem powtarzam^^). Czekam z niecierpliwością na następny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też czasem zapominam coś skomentować... Tak już chyba bywa... :)
      O perspektywie Eddiego porozmawiamy przy 6 rozdziale... Tamten to w ogóle mi nie wyszedł :P
      Ja tam wciąż nie wiem, co wam się podoba w moim stylu pisania, ale co zrobić? :D

      Usuń
    2. O! To 6 rozdział będzie z perspektywy Eddiego? Happy Pat^^ Nie mogę się już doczekać :3 nie może być tak źle!
      Mi się podoba lekkość tekstu i prosta, ale jednocześnie wszystko jest zawarte i dokładnie opisane, a że jeszcze historia jest ciekawa to już w ogóle :3 zdanie bardzo po polskiemu :D Tak czy siak masterpiece!

      Usuń
    3. A no i (Pat szybko ogarnęła) chciałam się zapytać w czym gra ten facecik na samej górze :D Zainteresował mnie :)
      + za nowy wygląd bloga :D jest uroczy :)

      Usuń
    4. To jest Ben Barnes. Grał np w Narnii. I jest prze, prze boski :)

      Usuń

Obserwatorzy