9.05.2014

Mów szeptem jeśli mówisz o miłości - Rozdział pierwszy


Nawet nie poczułam, kiedy samochód się zatrzymał. Ręka ojca, głaszcząca moją głowę i jego spokojny, dodający otuchy głos dopiero dały mi okruchy świadomości.

- Wstawaj, Maro. Jesteśmy na miejscu.
Gdy przetarłam oczy i rozciągnęłam się leniwie, poszedł już wyjąć moje rzeczy z bagażnika. Wyszłam, aby mu pomóc.
- Odprowadzić cię, kochanie? - spytał, gdy wypakowaliśmy już wszystko.
- Nie trzeba. Dziękuję... - przytuliłam się do niego.
Rozmyślałam o tym, jak będzie wyglądał ten rok w Anubisie. Moje relacje z przyjaciółmi. Z Jeromem. W końcu odsunęliśmy się z uścisku.
- No, idź już. Pamiętaj, aby czasem zadzwonić. - uśmiechnął się pogodnie. - Baw się dobrze, na razie. - pocałował mnie lekko w czoło i wszedł do samochodu.
Przez te wszystkie myśli i nerwy nawet nie zdążyłam odpowiedzieć. Pomachałam mu tylko jak już odjeżdżał. Dopiero gdy mi odmachał, odwróciłam się w stronę domu. Westchnęłam po czym ciągnąc za sobą walizkę powolnym krokiem ruszyłam ku wejściu. Przywitały mnie szmery i głośne rozmowy. Rozejrzałam się dookoła. Nic się tu nie zmieniło. Starodawny wystrój nadal zdobił cały dom. To dodawało mu tego uroku. Moje głębsze rozmyślenia przerwała Joy , która z piskiem zbiegła po schodach i mocno mnie przytuliła.

- Witaj z powrotem! - pisnęła, prawie dusząc mnie swoim uściskiem.
- Hej! Tęskniłam...
- Ja za tobą też. Chodź - chwyciła mnie za rękę i zaczęła prowadzić po schodach na górę - Pomogę ci się rozpakować.
W tym roku, tak jak i w każdym poprzednim dzielę pokój z Joy i Patricią. Gdy weszłyśmy do środka, naszej współlokatorki tam nie było, co oznaczało, że pewnie jest na dole z innymi. Joy już wcześniej się rozpakowała, teraz tylko pomagała w tym mi. Szybko uporałyśmy się z tym cały czas rozmawiając i śmiejąc się, po czym zeszłyśmy na parter.
W salonie byli już chyba wszyscy, tylko Jerome nie rzucił mi się w oczy, najwyraźniej jako jedyny jeszcze nie przyjechał. Siedzieli na kanapach i fotelach, gdy mnie zobaczyli przywitali się ze mną przyjaźnie. W tej samej chwili wbiegła do nas radosna Trudy z tacką pełną ciasteczek jej roboty.
Alfie , jak to Alfie - rzucił się na nie , o mało nie zabijając przy tym kobiety. Po pomieszczeniu rozniósł się gromki śmiech , a także krzyki zdenerwowanej Amber.
- Czy ty raz nie możesz zachowywać się jak normalny człowiek ?!
- Oj kotku. Złość piękności szkodzi , a tego nie chcemy. – odparł z pełnymi ustami i szerokim uśmiechem na twarzy ciemnoskóry.
- Zamknij się . – warknęła dziewczyna. Lewisowi zrzedła mina. W sumie to nikt nie spodziewał się takiej reakcji ze strony blondynki.
- Za dużo czasu spędzasz z Patricią. – stwierdził urażony chłopak. Zerknęłam na Williamson , z której aż kipiało złością.
- Kochanie, spokojnie. - odezwał się Miller kładąc dłoń na jej kolanie.
- Po czyjej ty stronie jesteś ?! - wrzasnęła i nawet nie dając mu szansy odpowiedzieć podniosła się i szybkim krokiem wyszła z salonu. Zapanowała dość krępująca cisza.
Blondyn po chwili również wyszedł kierując się na górę.
No cóż, czyli wracamy do rzeczywistości.
Oparłam swoją głowę na nadgarstkach. Nawet nie zauważyłam kiedy wszyscy poulatniali się do swoich pokoi. No tak przez kłótnię , która miała miejsce chwile temu każdy wolał po prostu wrócić do pokoju . Jedni zakładali na uszy słuchawki i rozkoszowali się każdym dźwiękiem jaki się z nich wydobywał. To zabawne. Jedna głupia piosenka może pozwolić twojej wyobraźni na naprawdę wiele. Uspokaja cię i pozwala na chwilę odpoczynku. Sprawia , że przetransportowujesz się do swojego własnego świata , w którym wszystko jest idealne , a problemy znikają. Szkoda tylko , że na mnie to nie działa. Nie cierpię muzyki. Niestety codziennie skazana jestem na wycia ulatniające się ze sprzętu Patrici. A także jakieś popowe nuty Joy. Jednak nie zawsze muzyka jest sposobem na wypoczynek. Są to także dowcipy robione przez Alfiego i Jeroma. Zazwyczaj wywoływane są przez to kłótnie , ale mimo wszystko nie wyobrażam sobie życia bez ich żartów. Chłopacy potrafią rozbawić do łez, co jest naprawdę wspaniałe.
Poczułam czyjąś zimną rękę na moim ramieniu, która przerwała moje dotychczasowe rozmyślenia. Wzdrygnęłam się lekko po czym dość niepewnie odwróciłam się w kierunku tego kogoś. Zobaczyłam bujną czuprynę i zmartwiony wyraz twarzy.
- Jerome ?
- We własnej osobie. - chłopak uśmiechnął się do mnie blado.
- Co ty tu robisz ? – zapytałam oszołomiona.
- Mieszkam, jak mniemam Maro. – odparł kpiąco chłopak. Wracamy do punktu wyjścia ? A było tak miło.
- Serio? Od kiedy? - zakpiłam z niego i podeszłam do okna.
Stanął obok mnie, oparł się łokciem o parapet i patrząc zamyślony w okno wyjął coś z kieszeni.
- Dropsa? - Na jego dłoni leżało kilka lepkich, owłosionych tik-taków.
- Nie, dzięki. - powiedziałam z obrzydzeniem i odwróciłam lekko głowę, aby nie zauważył mojego uśmiechu.
Włożył wszystkie "dropsy" do buzi nie odrywając wzroku od jednego punktu za oknem, jakby zauważył coś niezwykle ciekawego, czego nie można przegapić nawet na sekundę.
Z ciekawości rzuciłam okiem w tamtą stroną, ale nie zauważyłam nic ciekawego. Noc, drzewa, ciemność, więcej drzew, kruki, jeszcze więcej drzew. Chciałam zapytać, nad czym tak rozmyśla, ale wiedziałam, że pewnie i tak nie odpowie.
- Ja już idę - powiedziałam obojętnie, odwracając się w stronę wyjścia. - I tobie też radzę to zrobić. Za chwilę Wiktor wypowie zaklęcie i rzuci magiczną szpilką - dodałam oddalając się w ciemnościach pokoju.
~~~~~~~~
Natarczywie wpatrywałam się w kartkę przede mną .Mój długopis szczerze pragnął chodź lekko musnąć jej skrawek , jednak nie potrafiłam wymyślić nic sensownego. Ogarnęło mnie przerażenie i panika. Zaczęłam nieświadomie obgryzać paznokcie. ”Dlaczego ? Przecież zawsze prace domowe szły mi gładko . Co się stało ?”–napływająca fala pytań rozbijała moją głowę na drobne kawałki.
- Ugh ! – syknęłam rozwścieczona zwijając kartkę w kulkę i rzucając nią w kąt.
”Zamknij oczy i policz do 10. Spróbuj chodź na te kilka sekund znaleźć się w miejscu gdzie wszystko według Ciebie jest idealne. Odpręż się , otwórz oczy i zmierz się z szarą rzeczywistością. ”-przypomniałam sobie słowa mojej babci. Muszę przyznać , że była ona bardzo mądra. Starałam się najmocniej jak tylko potrafiłam posłuchać jej rady. Z trudem udało mi się zamknąć oczy.

Zaczęłam liczyć. Raz... dwa... trzy... Idealne miejsce, ta? Cztery... pięć... Eh. Otworzyłam oczy. To na nic, do głowy nie przychodzi mi nawet takie miejsce , w którym chodź trochę czułabym się doskonale , czy też beztrosko.
Zdecydowanie mam zły dzień.
Wstając od biurka zamknęłam niezgrabnie zeszyt i skierowałam się w stronę drzwi. Muszę się odprężyć. Liczyłam na to, że w salonie zastanę kogoś, najlepiej Joy, lecz nikogo nie było. Świetnie. Padłam rozczarowana na kanapę. Wszyscy pewnie gdzieś wyszli, bo w domu grobowa cisza, a ja nie mam co ze sobą zrobić. 
- Spotkanie o 24 na strychu – usłyszałam nagle.
- Amber...! Nie wydzieraj się tak. Przecież ktoś może usłyszeć. – chwilę ciszy przerwał drugi tym razem męski głos.
Dało się również dosłyszeć ciche prychnięcie zapewne należące do blondynki.
Zwinnym ruchem sięgnęłam po pilot od telewizora i włączyłam go. Ekran rozjaśnił się. Pojawiło się kilkunastu chłopaków biegających za piłką. Tylko nie to .Nawet nie zauważyłam gdy w pomieszczeniu pojawiło się kilku domowników.
- Maro, oglądasz mecz ? – usłyszałam zdziwiony głos Fabiana.
Wzruszyłam ramionami.
– Akurat na to natrafiłam , więc czemu nie ?
Nina , która usiadła obok mnie uśmiechnęła się.
- Maro, musimy iść razem na zakupy. Niedługo powinien się odbyć bal na rozpoczęcie roku , a my nie mamy jeszcze sukienek. – z mojej drugiej strony zajęła miejsce podekscytowana Amber.
-To chyba nienajlepszy pomysł. – mruknęłam. Nie miałam ochoty na ten żenujący bal.
A jeszcze bardziej na wybieranie sukienek. Nie byłoby to aż takie złe. Jednakże zakupy z Millington bywają straszne. Bez przymierzenia stu sukienek i dwustu par butów nie obejdzie się.
- Mara ma rację. – poparła mnie Patricia.
- Nie no, nie rozumiem co wam nie pasuje w balach i zakupach.- pożaliła się dziewczyna.
- Nie będziemy marnować czasu na zakupy skoro nie wybieramy się na żadną pożal się Boże imprezę szkolną. – odparłam. Może i przesadziłam z wrogością w głosie , ale wiedziałam , że inaczej blondynka nie odpuści.
- Ale jak to ?! – wtrącił Eddie spoglądając na rudowłosą.
- Nie muszę ci się tłumaczyć.- warknęła. Podniosłam się . Williamson natomiast wzięła mnie pod rękę i razem wyszłyśmy z domu.Spacerowałyśmy po parku rozmawiając o wszystkim i o niczym. Nie brakowało nam tematów , gdyż w wakacje niestety nie miałyśmy się okazji zobaczyć.
- Byłaś u Eddiego ? – zapytałam , gdy usadowiłyśmy się na jednej z ławek. Zawsze tutaj przychodziłyśmy. Nie musiałyśmy rozmawiać , mogłyśmy po prostu milczeć. To zawsze nas rozluźniało. To dziwne i zarazem zabawne. Mamy tak odmienne charaktery, a rozumiemy się bez słów. Wiem , że mogę jej powiedzieć wszystko. Ona zawsze mnie wysłucha i po prostu będzie. Ławka była niezbyt widoczna , więc nikt nam nie przeszkadzał. Niby kilka zwykłych ,drewnianych kawałków połączonych w jedną całość , a tyle wiąże się z tym wspomnień. Mimo iż lato powoli zaczynało się kończyć słońce niemiłosiernie paliło. Nie przeszkadzało nam to jednak , gdyż osłaniał nas potężny kasztanowiec , który swoją drogą miał już swoje lata. Jego liście mimo wczesnej pory roku powolnie zaczynały opadać.
- Tak. – szepnęła zaczynając bawić się bransoletką.
- Nie chodzi tutaj o tą błahostkę ta ? Coś się wydarzyło pomiędzy wami ? – zapytałam spokojnie. Dziewczyna nie wiedziała co odpowiedzieć. Po raz kolejny milczała , tyle że tym razem o wiele dłużej. Postanowiłam nie naciskać na nią.
Gdy już otwierała usta , by się odezwać natychmiastowo je zamykała , jakby się czegoś bała.
- Wiedziałam , że was tu znajdę! Przychodzić tu beze mnie ?! - usłyszałam oburzony głos Joy. Patricia odetchnęła z ulgą.
- I tak mi wszystko wyśpiewasz.- szepnęłam tak aby tylko rudowłosa mogła to usłyszeć.
Dziewczyna zachichotała , jednak spoważniała gdy tylko zobaczyła surową minę Mercel. Brunetka stała przed nami ze złożonymi na piersiach rękami.
- Znowu zmieniłaś styl ? – zapytała rozbawiona Williamson.
- Nie umiem się na was długo gniewać. I jak wyglądam ? – pisnęła radośnie obracając się. Czerwona spódniczka delikatnie zafalowała. Na sobie również miała białą bluzkę. Do tego kilka bransoletek i rozpuszczone włosy ,którymi bawił się wiatr. Całość wyglądała naprawdę efektownie.
- Było by super , gdyby to nie były moje rzeczy. – mruknęłam.
- Oj Maro. – jęknęła.– No przepraszam..
Westchnęłam ciężko.
- Wybierasz się na jakąś randkę ? – zapytałam zaciekawiona.
- Ym… Tak.. – uśmiechnęła się dziewczyna.
- Kto będzie twoim księciem z bajki ? – tym razem odezwała się Patricia.
Joy skarciła ją wzrokiem.
- No co ? Już zapytać nie można ?
- Oj no już przest… - zaczęłam ,ale przerwał mi głośny szelest za nami…..


Cześć wszystkim. Po dość długim czasie dodaję dla Was rozdział .Dziękuję Ni , która bardzo mi pomogła przy napisaniu go ^ ^

Swoją drogą spieprzyłam końcówkę wiem..Niestety nie miałam na nią pomysłu , a w końcu trzeba było coś dodać. 
Ale w sumie to całość nie wygląda tragicznie.Nie przynudzając liczę na wiele SZCZERYCH
komentarzy.Skrytykujcie mnie jak leci ; p 
Również dziękuję Weronice , która doda za mnie ten rozdział z mojego konta , gdyż mój Internet odmówił mi posłuszeństwa. 






Pozdrawiam,Incredible ◕‿◕



11 komentarzy:

  1. Co by tu napisać ? SUPER , przez duże S , U , P , E i R ! Nie takie super, jak super może być przeżycie 45 minut lekcji niemieckiego bez uszczerbku na zdrowiu psychicznym, nie takie super jak może być oglądanie fajnego filmu , tylko takie super jak po czytaniu naprawdę świetnej książki ! <333 Jesteś świetna, Twoje opowiadania są świetne ! Ja chce next'a ! ; (((((
    Mara jest super ^ ^ podoba mi się to dogadywanie z Pat bez słów.Martwię się tylko co się wydarzyło między Pat, a Eddiem . Joy zmieniła styl ? Kradziejka ciuchów Mary! huhuhu. Ej, no i z kim ona się umówiła ? O.O
    Aaa.. no i bym zapomniała : kto/co szeleści ?
    Coś strasznego ?
    Złego ?
    Czy może po prostu Miller ? ^ ^ ; * xd tak tylko gdybam.
    Liczenie do 10 ? Mi też nie pomaga ; ( Mam nadzieję,że kolejny rozdzialik wkrótce, a Mara będzie miała lepszy dzień ; ) no i, ze się dowiem kto hałasuje i z kim Joy się umawia w ciuchach Marusi !
    Dobra... bo ja tu gadu gadu, a Ty potem bidulko będziesz musiała to czytać &.&
    Pozdrawiam cieplutko ~ Ringeril ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobra, taki piękny to był komentarz, ale cóż, musiało go skasować!
    No więc: uwielbiam jak piszesz. To dzieło jest świetne.
    Bardzo lubię twój styl pisania. Podczas czytania twoich tekstów ma się wrażenie, iż piszesz to strasznie lekko i przyjemnie. Oraz w głowie rodzi ci się wyobrażenie tego, co się dzieje w opowiadaniu.
    Jestem uzależniona od twoich opowiadań. Nie przeciągasz zbędnie, tak lekko opisujesz to wszystko, pięknie ubierasz uczucia oraz sytuacje w słowa. Naprawdę. Mówię na poważnie (rzadko jestem poważna)
    No i gif na końcu <3 Czekam na kolejny rozdział!
    Pozdrawianko :3

    Ps. Jakbyś chciała super-hiper genialnego gifa na koniec opowiadania, wiesz, gdzie mnie znaleźć XD

    OdpowiedzUsuń
  3. Nasz rozdział ^u^ (ok, w 99,9% twój <.>)
    Po tylu nieudanych próbach, latach walki z niewinnymi dziewicami z dziećmi objętymi przy piersi w ofiarach, rzekami wylanej krwi walki - opowiadanie te ujrzało światło otchłani internetu. Z tejże okazji, proszę o minutę ciszy.

    Co ja pi^rdole...
    Chyba po prostu nie miałam pomysłu na komentarz. Miał być długi, poetyckie parafrazy (pierwsze trudne słowo związane z literaturą (?), które przyszło mi do głowy) nadały objętości streszczeniu mych uczuć w wyrazach, które teraz czytasz.
    Geniusz, powiadam. Istny geniusz, Łucjuszeno.

    Pozdrawiam,
    Twój seme gwałciciel Yin.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. CO TO KU*#A JEST?!

      mogłem to przeczytać po napisaniu 'v'

      Usuń
  4. A mówiłaś, że jest beznadziejny!
    Oj ty kłamczucho ty... nieładnie, nieładnie.
    Jest super napisane. Tak bardzo... uczuciowo. Że tak to ujmę. Nie ma jakiś za bardzo rozbudowanych opisów świata, tylko same uczucia.
    Nie wiem, jak to nazwać :P
    Czekam na kolejną część <3

    OdpowiedzUsuń
  5. omomomo :*
    aż brak słów
    to jest B O S K I E ! <3
    czekam na kolejny :*

    Panna Martin

    OdpowiedzUsuń
  6. TO JEST ZAJEBIASZCZE KOCHANIE!! TY MÓJ ZDOLNISIU TY! *-* PISZ SZYBKO NEXT'A! KOCHAM CIĘ :***<33

    OdpowiedzUsuń
  7. Cześć! HEJ! Elo melon trzy dwa zero! Od razu mówię ,że nie umiem pisać długich i sensownych komentarzy ,jak i stosownych ,ale okey xD Przepraszam ,że tak długo zwlekałam z komentarzem ,ale jestem leniwa i za bardzo nie wiedziałam co napisać tak aby się nie powtarzać . Rozdział super ,genialny nwm ! Nie znam.takich słów ,ktore mogłyby to opisać to może supenialnoski !Czyli super ,genialny ,boski Luuu ,Łuuu moj debilu nigdy nie przepadalam jakoś za wątkami z Mara ,ale twoja Mara mi się podoba . Wgl mało jest blogów o niej ,bo innym wydaje się,że jest dosyć nudna by o niej pisać i rezygnują .mam nadzieję ,że ty nie zrezygnujesz i przetrwasz. *.* Bo Mara nie jest aż taka nudna,twoja na pewno nie będzie . WGLL !!Cioto moja co się dzieje z Pat i Edziem hmmm ? Nie podoba mi się to ,miej się na baczności siostro z twoim Cyclonem Cycusiem Bystrym!! Wgl zgaduje,że on jest twoja wena !! *.* Hmmm no i to chyba wszystko jak mówiłam nie umiem pisać komentarzy więc nie bądź zła . Nie pozwalam !! :*:* Kocham Cię mocno siostro i życzę weny!! :*:* ps.Sorry za błędy jestem.na fonie xD

    OdpowiedzUsuń
  8. Wiecej peddie

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Um.. Witaj Anonimie. Pragnę przypomnieć,że moja historia jest o Marze ;3 O peddie mogę coś jedynie wspomnieć jednakże całość mojej historii jest głównie poświęcona Jaffray. Jeśli szukasz czegoś o Patt i Eddiem to zapraszam na mojego drugiego bloga. Pozdrawiam.

      Usuń
  9. Wiem ze to ma byc wiekszisci o marze ale jak bys mogla wciskac watki o peddie bylo by genialnie ogulnie bardzo fajne nie nudne a to dobrze zastanuw sie nad wcisnieciem watkow peddie bo o marze moze byc ich malo i wkoncu moga stac sie nudny czekam na nexta mam nadzieje ze bedzie za niedlugo powodzonka i jeszcze raz wcisnij peddie ♥

    OdpowiedzUsuń

Obserwatorzy