Postacie - Kiedy zgasło słońce



Patricia Williamson

| 17 lat | 18 luty 1996 | UK, Wielka Brytania, Manchester |

wzrost: 160cm
kolor włosów: brąz, bordowy, czarny
kolor oczu: niebieski, zielony

~~~***~~~

Dlaczego tak trudno było mi pogodzić się z własną matką?
Może gdyby choć raz spojrzała na to, kim tak na prawdę jestem, nie byłoby całej tej awantury?
Szłam ulicami Manchester. Szłam tak mniej więcej od godziny i nie zamierzałam się zatrzymać, dopóki cała moja złość nie wyparuje.
Był drugi tydzień wakacji, które z niewiadomych nikomu przyczyn spędzam w domu razem z reszta mojej głupiej rodziny, i po raz ósmy już prawie wybiegłam z naszej posiadłości z krzykiem.
Może nawet nie byłoby tak źle, gdybym choć trochę pasowała do tej rodziny. Ale nie, ja byłam tą czarną owcą. Dosłownie. Wszyscy, nawet ojciec, są idealni. Idealne stopnie, idealna szkoła, idealny pokój. A ja? Ja jestem tym sękiem w idealnie gładkim panelu w salonie mojej matki.
Najgorsze było to, że oni na siłę próbowali mnie zmienić. Co roku dostawałam kolejne "idealne" ubrania. Pastelowe sukienki, srebrne sandałki, białe koszule w błękitne kwiatki. Aż do porzygania. Czy oni nigdy nie zrozumieją, że taka nie jestem?
Co muszę zrobić, żeby dali mi wreszcie spokój?
- Hej! - usłyszałam za sobą krzyk, który wyrwał mnie z nawału myśli odwróciłam się. Przede mną stał trochę zdyszany chłopak o ciemnobrązowych włosach. Był tylko trochę wyższy ode mnie, ale byłam w butach z podwyższeniem, więc prawie zrównaliśmy się wzrostem. Uśmiechnął się nieznacznie unosząc kąciki ust. - Upuściłaś to - powiedział podając mi mój telefon. No tak. Pewnie wypadł mi z ręki. Ale jak to możliwe? Przecież bym zauważyła. Chyba, że nieświadomie, rzuciłam nim o ziemie i poszłam dalej. Tak też mogło być biorąc pod uwagę moją złość.
Wzięłam swoją komórkę i podziękowałam chłopakowi. Próbowałam zgadnąć, ile może mieć lat. Na pewno był starszy. Było to widać po jego twarzy.
- Jestem Chandler - przedstawił się a ja nie mogłam się nie uśmiechnąć. Jego oczy miały kolor czekolady. Dopiero w tej chwili to zauważyłam. Świdrował mnie nieprzeniknionym wzrokiem wciąż się uśmiechając. Spodobał mi się ten wzrok. Bardzo chciałam wiedzieć, co się za nim kryje.
- Patricia. Jesteś teraz zajęty, czy możesz pójść ze mną na kawę?

Cała moja złość zniknęła. Wyparowała. Dokładnie tak, jak chciałam. A może nawet lepiej?

Jeżeli masz na coś ochotę, zrób to.

Mara Jaffray

| 17 lat | 24 listopada 1996 | UK, Wielka Brytania, Londyn |

wzrost: 158cm
kolor włosów: brąz, ciemny brąz
kolor oczu: brąz

~~~***~~~
Kluczem do sukcesu jest ciężka praca.

Amber Millington

| 17 lat | 13 grudnia 1996 | UK, Wielka Brytania, Liverpool |

wzrost: 168cm
kolor włosów: blond
kolor oczu: niebieski, zielony
~~~***~~~
Nie warto biec przez życie, bo ono i tak Cię wyprzedzi.

Nina Martin

| 17 lat | 7 czerwca 1996 | USA, Stany Zjednoczone, Salt Lake City |

wzrost: 163cm
kolor włosów: ciemny blond, brąz
kolor oczu: zielone, niebieskie

~~~***~~~

Mój lot opóźniał się jak nigdy dotąd. Od dwóch godzin stałam na lotnisku, gdzie powinnam być już w połowie drogi do Liverpool'u. A jeszcze czekała mnie jazda pociągiem.
To że się spóźnię, było już wiadome, ale jak bardzo? Jeszcze kilka godzin czekania, a na miejscu będę koło 8.
Usiadłam zmęczona na jednym z foteli w poczekalni. Miałam już dość tego lotniska. Chciałam już być w Anglii. Móc przywitać się z przyjaciółmi, uściskać wszystkich.
W ciągu wakacji nie widziałam się prawie z nikim. Co jakiś czas Fabian dzwonił na video-chat'cie, czasem Amber wysłała sms'a, ale nic poza tym.
Tęskniłam za głupawymi dowcipami Jeroma i Alfiego, za wrednymi komentarzami Patrici, nawet za Victorem i Corbier'em.
Nagle z głośników wydobył się głos tej irytujej baby, która powiadomiła, że przeprasza za problemy i że pasażerowie lecący do Liverpool'u proszeni są do odprawy.
"Nareszcie" pomyślałam i wstałam podnosząc moje bagaże.
Odetchnęłam z ulgą gdy usiadłam już na fotelu w samolocie. Jeszcze tylko kilka godzin drogi.
Rozsiadłam się wygodnie i wbiłam wzrok w obraz za oknem.
Po pasie startowym kręciło się pełno ludzi, a czasem przejeżdżał samochód ze strażnikami. Chciałam już wystartować. Mieć to wszystko już za sobą. Chciałam już być w Anglii. A najlepeiej w domu Anubisa.
Moją uwagę zwrócił lekki szmer, tuż obok mnie. Kiedy odwróciłam głowę okazało się, że obok mnie usiadł jakiś chłopak. Spojrzał na mnie i uśmiechnął się szeroko. Trochę zdziwił mnie fakt, że stwierdziłam, iż jest na prawdę przystojny. Miał burzę trochę rozczochranych, blond włosów. Niebieskie oczy, które przypominały mi Salt Lake, były prawie że hipnotyzujące.
- Jestem Adam - przedstawił się. W mojej głowie od razu zapaliła się lampka "Za kilka godzin będziesz w szkole. Spotkasz Fabiana. TWOJEGO CHŁOPAKA"
- Nina - odwzajemniłam uśmiech chłopaka. Przecież nic się nie stanie. Wolno mi rozmawiac z innymi. To nic złego. Zwłaszcza, że już nigdy go nie spotkam.
Idź na przód i nie patrz w tył.


Monica Lee

| 17 lat | 31 marca 1996 | USA, Stany Zjednoczone, Portland |

wzrost: 150 cm
kolor włosów: czerwony, brązowy, czarny, niebieski
kolor oczu: niebieski, brąz
~~~***~~~
Nie szukaj pomocnej dłoni w smutku, jeżeli nie podajesz jej w szczęściu.


Joy Mercer

| 17 lat | 7 czerwca 1995 | UK, Wielka Brytania, Manchester |

wzrost: 160cm
kolor włosów: brąz
kolor oczu: brąz
~~~***~~~
Leżałam w swoim łóżku i gapiłam się w sufit. Znów nie mogłam spać. A przecierz muszę spać. Za kilka dni miałam wrócić do szkoły. Do przyjaciół. Nie mogłam wyglądać jak zombie.
A mimo to, o w pół do piątej nad ranem, myślałam o tym, co mnie spotka po powrocie.
Wiedziałam, że ona tam będzie. Wybrana. Nina. Ta, która zajęła moje miejsce. Wiedziałam, że nie zrobiła tego specjalnie. Nie wiedziała o tym, co planował Victor. Nie chciałam Jej nie lubić. Nawet nie miałam okazji z nią porozmawiać. Ale coś wewnątrz mnie powtarzało, że zabrała mi przyjaciół. I to tak strasznie bolało. Czy oni na prawdę o mnie zapomnieli? Przez całe wakacje tylko Patricia i Mara do mnie zadzwoniły.
Na prawdę o mnie zapomnieli. I to przez jakąś Amerykankę.
Podniosłam się z łóżka i zaczęłam krążyć po pokoju. Wszystko było już wstępnie zapakowane do moich walizek, ale kilka rzeczy wciąż stało na szafkach, czy półkach. Jednym z tych przedmiotów była fotografia. Byli na niej wszyscy. Cały dom Anubisa. Nawet Victor i Trudi stali gdzieś w rogu. Wszyscy się jak zwykle uśmiechali, a Alfie robił do tego głupią minę. Mieliśmy mnóstwo takich zdjęć, ale to lubiłam najbardziej.
Dlaczego?
Tuż przed zrobieniem go Fabian złapał mnie za rękę. Tak, jak nie robił tego nigdy wcześniej. Nie był to zwykły, przyjacielski uścisk, nawet Patricia to przyznała.
To zdjęcie przypominało mi o tym, że być może mój przyjaciel coś do mnie czuje. Tak jak Ja, do niego.
Ale czy teraz też tak będzie? Zdawało się, że bardzo zżył się z tą nową. Pocałowali się. To nie mogło nic nie znaczyć.
"Nie myśl o tym" mówiłam sobie "jeszcze wszystko się wyjaśni"
Najważniejsze, to iść przez życie z uśmiechem na twarzy.


Eddie Miller

| 18 lat | 15 pażdziernika 1995 | USA, Stany Zjednoczone, Portland |

wzrost: 178cm
kolor włosów: blond, ciemny blond, brąz
kolor oczu: brąz
 ~~~***~~~
Nie warto przejmować się czymś, na co nie ma sie wpływu.

Jerome Clarke

| 17 lat | 18 czerwca 1996 | UK, Wielka Brytania, Sheffield |

wzrost: 180cm
kolor włosów: ciemny blond
kolor oczu: niebieskie
~~~***~~~
Problem który nie jest mój, nie jest mój.

Alfie Lewis

| 17 lat | 27 sierpnia 1996 | UK, Wielka Brytania, Londyn |

wzrost: 183cm
kolor włosów: brąz, czarny
kolor oczu: brąz
~~~***~~~
Rzeczywistość trzeba kreaowac, a nie zastanawiac sie, jaka ona jest.

Fabian Rutter

| 17 lat | 30 grudnia 1996 | UK, Wielka Brytania, Manchester |

wzrost: 170cm
kolor włosów: ciemny brąz
kolor oczu: niebiekie

~~~***~~~
Nigdy nie żałuj tego, czego pragniesz.

Joey Lee

| 19 lat | 12 marca 1994 | USA, Stany Zjednoczone, Portland |

wzrost: 180cm
kolor włosów: czarny, ciemny brąz
kolor oczu: niebieskie

~~~***~~~
Każdy koniec, jest początkiem czegoś nowego.

Chandler Green

| 20 lat | 29 kwietnia 1993 | UK, Wielka Brytania, Manchester |

wzrost: 175cm
kolor włosów: czarne, ciemny brąz
kolor oczu: brązowe

~~~***~~~

Było ciemno. Trawnik przed wielkim, białym domem oświetlały tylko nieliczne latarnie, które i tak nie dawały zbyt dużo światło. 
Dochodziła jakaś pierwsza w nocy. Tak, jak się umawialiśmy. 
Przystanąłem w największej ciemności, pomiędzy dwoma krzakami jakiś kwiatów, których kolorów nie dostrzegłem. Było cholernie ciemno. Wpatrywałem się w okno na pierwszym piętrze domu. W głowie, jeszcze raz odtworzyłem nasz plan. Nie mógł się nie udać. Udawało się już tyle razy przedtem. Nagle światło w oknie zapaliło się. Cofnąłem się jeszcze, by być pewnym, że ciemność zupełnie mnie pochłonęła. W brązowej bluzce i dżinsach i tak pewnie nie byłoby mnie widać, nawet, gdybym stał tuż obok tych cholernych latarenek. Wpatrywałem się w maleńki, lśniący punkcik w oknie, a po chwili usłyszałem dźwięk otwieranego okna. To był mój znak.  Odczekałem chwilę, i podkradłem się do idealnie czystego, białego muru. Kilka kroków ode mnie, na murze opierała się drabinka z obwiązanymi dookoła roślinami. Wdrapałem się na nią, skoczyłem na mały balkonik, podciągnąłem ponad balustradę i stanąłem na gładkich kafelkach balkonu. Znów zerknąłem na okno. Tamto światełko wciąż się paliło. Zrobiłem kilka kroków, przekroczyłem szklane drzwi i utonąłem w ciemnościach pokoju.
Do trzech razy sztuka, później może być już tylko dramat.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Obserwatorzy